Tłuszcze nasycone a zdrowie

Niedawna okładka znanego magazynu „Time”, zachęcająca ludzi do jedzenia masła, może być postrzegana jako rozpaczliwa próba ożywienia malejącej sprzedaży, ale autorzy twierdzą, że informują o prawdziwej nauce. A dokładnie o przeglądzie systematycznym i metaanalizie opublikowanej w prestiżowym czasopiśmie, które stwierdza, że obecnie dostępne dane nie wspierają jednoznacznie wytycznych sercowo-naczyniowych zachęcających do obniżenia spożycia tłuszczów nasyconych (obecnych między innymi w mięsie i produktach mlecznych, takich jak masło).[1]

Nic dziwnego, że cieszyło się to sporym zainteresowaniem ze strony prasy, ponieważ zmniejszenie spożycia tłuszczów nasyconych jest jednym z głównych celów większości zaleceń żywieniowych na całym świecie, zmierzających do zapobiegania chorobom przewlekłym, w tym chorobie niedokrwiennej serca.[2] Cytując amerykańskie Centrum Nauki w Interesie Publicznym (Center for Science in the Public Interest): „O co chodzi? Oczywiście, o wątpliwą naukę … i misję globalnego przemysłu mleczarskiego w zwiększaniu sprzedaży”.

Osoba z kręgu akademickiego, z którą przeprowadzono wywiad, zaznaczyła, że niektórzy badacze mają za cel wykazać, że tłuszcze nasycone nie wywołują choroby serca.[3]

W 2008 roku w Meksyku odbyło się spotkanie światowego przemysłu mleczarskiego, na którym postanowiono, że jednym z głównych priorytetów będzie „zneutralizowanie negatywnego wpływu tłuszczu mlecznego, wywołanego przez organy regulacyjne i lekarzy”. W związku z tym uruchomiono dużą, dobrze dofinansowaną kampanię, która miała za cel dostarczenie dowodów na to, że tłuszcze nasycone nie powodują chorób serca. Zebrano naukowców sympatyzujących z przemysłem mleczarskim, zapewniono im finansowanie, zachęcano ich do publikowania oświadczeń dotyczących tłuszczu mlecznego i chorób serca oraz ustawiono im wystąpienia na spotkaniach naukowych. Natomiast publikacje naukowe, które zostały wydane od czasu sławnego spotkania w Meksyku, spełniły dokładnie takie zadanie, jakie im wyznaczono.

Co jest kluczową barierą w zwiększaniu światowego popytu na nabiał?

Oczywiście problem z globalnym ociepleniem i inne konkurencyjne marki mleka, jednak numerem jeden jest „negatywny przekaz i intensywna presja na zmniejszenie spożycia tłuszczów nasyconych, wywierana przez organizacje rządowe oraz pozarządowe”. W skrócie: negatywne przekazy przeważają nad pozytywnymi, więc ich priorytetem jest to, aby zneutralizować negatywny obraz tłuszczu mlecznego wśród władz regulacyjnych i pracowników służby zdrowia względem chorób serca.

No dobrze, jak więc tego dokonać? Wyobraź sobie, że pracujesz dla wielkiego przemysłu mleczarskiego. Masz dość duże wyzwanie przed sobą. Jeśli spojrzysz na zalecenia z całego świata, dostrzeżesz globalny konsensus naukowy co do tego, aby ograniczyć spożycie tłuszczów nasyconych – a większość służb autorytatywnych rekomenduje ograniczenie tłuszczów nasyconych co najmniej do 10% spożywanych dziennie kalorii. Natomiast prestiżowy Amerykański Instytut Medycyny (U.S. Institute of Medicine) oraz Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (European Food Safety Authority) zalecają obniżenie spożycia tłuszczów nasyconych tak bardzo, jak to tylko możliwe.

Ponadto najnowsze wytyczne Amerykańskiego Stowarzyszenia Kardiologicznego (AHA, American Heart Association) i Amerykańskiego Kolegium Kardiologicznego (ACC, American College of Cardiology) radzą zmniejszenie spożycia tłuszczów trans, przydzielając im najsilniejszy poziom klasy dowodów naukowych – A.[4]

To samo dotyczy ograniczenia spożycia tłuszczów nasyconych, a ponieważ tłuszcze nasycone i trans występują w tym samym miejscu – w mięsie i nabiale – poprzez obniżenie poziomu spożycia żywności zawierającej tłuszcze nasycone będziemy cieszyć się dodatkową korzyścią w postaci niższego spożycia tłuszczów trans. Zalecane jest obniżenie spożycia tłuszczów nasyconych do 5 lub 6% spożywanych kalorii. Taka informacja widnieje też na stronie internetowej Amerykańskiego Towarzystwa Kardiologicznego. Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, jak niewiele to jest. Możemy tę granicę przekroczyć, spożywając jedną pierś kurczaka z KFC. Albo łyżkę masła i dwie kostki sera – i już osiągnąłeś limit na dany dzień, nawet nie jedząc już później żadnego nabiału, jakichkolwiek jajek, czy mięsa! To około 200 kalorii.

W rzeczywistości oznacza to, że 90% naszej diety powinno być wolne od żywności zawierającej tłuszcze nasycone.

To tak, jakby Amerykańskie Towarzystwo Kardiologiczne rekomendowało, że dwa posiłki tygodniowo mogą być pełne mięsa, nabiału i „śmieciowego” jedzenia, a wszystkie pozostałe mają składać się z żywności nieprzetworzonej i być pochodzenia roślinnego. Tak rygorystyczne są nowe zalecenia.

Właśnie to stanowi największy problem dla przemysłu mleczarskiego i drobiarskiego. Najwięksi winowajcy podnoszący cholesterol, czyli tłuszcze nasycone, to: sery, lody, pizza (czyli jeszcze raz sery), kurczak, a następnie desery (bez lodów), takie jak ciasta i torty, i w końcu wieprzowina. Co zatem może zrobić przemysł? Dowiedz się w następnym artykule: Tłuszcze nasycone są zdrowe? Nie daj się oszukać.

Autor: dr Michael Greger

Źródła:
http://nutritionfacts.org/
[1] http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmedhealth/PMH0063835/
[2] http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/22591906
[3] https://www.cspinet.org/nah/pdfs/covermay2014.pdf
[4] http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/24222015
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/24192557
https://www.globaldairyplatform.com/Pages/default.aspx